niedziela, 13 czerwca 2010

Zwiedziłam dziś Melbourne Aquarium. Wiem, że chodzenie z aparatem po akwarium i fotografowanie ryb za szybą to niezły obciach (przynajmniej w moim mniemaniu, bo na pewno nie w mniemaniu turystów rasy żółtej). Nie mniej jednak wrzucam kilka zdjęć, które wydały mi się interesujące. Tym bardziej, że sprytnie udało mi się uchwycić w akcji tych nadmienionych w nawiasie :)

Stadko całkiem przezroczystych rybek.

Meduza jak ze zdjęcia rentgenowskiego :)

To nie przestrzeń kosmiczna, ale chmara maleńkich meduz w przestrzeni wodnej.

Duuuża ryba, która jako jedna z nielicznych zechciała mi ładnie zapozować:)

Wielka rozgwiazda przyklejona do szyby akwarium.

A to już turyści ras wiadomych z rekinem w tle.



Wybaczcie, że porażam Was tymi zabójczej urody Hindusami, którzy nie mogli opuścić akwarium bez conajmniej 30-stu swoich zdjęć z płaszczką w tle. Oni mają tu istotne znaczenie. Dotąd zdjęcia nie dawały wyobrażenia o podobno wielkich rybach czy rozgwiazdach. A tu chłopaki, jak znalazł, są skalą odniesienia do wielkiej płaszczki (a były i większe).

I zajrzyjmy jeszcze koniecznie do sklepiku z pamiątkami z Melbourne Aquarium. Chyba tylko australijczycy potrafią coś takiego wymyślić, a turyści, ras już wymienianych, coś takiego kupić: maskotka - skrzyżowanie kangura z konikiem morskim! Urocze, co?
Zatem na polepszenie doznań estetycznych - wprawdzie nie sea horse, ale bardzo podobny do niego sea dragon.

I jeszcze kilka spojrzeń na nocne Melbourne po wyjściu z akwarium.
Zapraszam na spacer mostami na rzece Yarra:



Jeśli chodzi o architekturę centrum Melbourne, jest tu - fakt - wiele chaosu, ale też dużo imponującej, futurystycznej architektury, solidnie wykonanej (z finansowym rozmachem - że tak to ujmę). Mam nadzieję, że wkrótce sfotografuję i pokażę jej więcej. A tymczasem wrzucam zdjęcie wieży bardzo ciekawego pod względem architektonicznym gmachu The Arts Centre, z bujnymi liśćmi palmy na pierwszym planie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz