piątek, 25 czerwca 2010

Mówiłam już o milionach muszelek na plażach australijskich (które zbieram kilogramami :) ), a teraz, by nie być gołosłowną, wrzucam ilustrację :)
Sandringham Beach.
Ta duża "skorupa" na pierwszym planie to muszla po ostrydze. Nikt nie zbiera odłamków tych muszel o dziwnych, nieregularnych kształtach. I dobrze. Bo zostaje więcej dla mnie :) A ja zamieniam je w efektowne naszyjniki :)
Dziś wyprodukowałam kolejnych jedenaście.


2 komentarze:

  1. Olia przepiękna oceaniczna biżuteria!!!... czy skoro produkujesz je w tak zawrotnym tempie można nieśmiało wyrazić prośbę, że marzy się by dostać od Cię taki jeden magiczny naszyjnik, dzięki któremu poczuje się, że się jest bliżej oceanu tkwiąc wciąż w znielubionym krakowskim mieszkaniu?... :) całuję!
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. priekrasne!...i ja podłączam się pod prośbę, też bym chciała jeden:) Evelajn

    OdpowiedzUsuń