Phillip Island - najbardziej znana z tego, że zamieszkują ją przeurocze, małe pingwinki. I jeszcze z pięknych widoków, gdzie rozszalałe fale oceanu sięgają zielonych wzgórz Victorii, zamieniając ich brzeg w pas poszarpanych skał... Niestety moje zdjęcia nie oddają tego klimatu. Próbując uwieczniać tutejsze pejzaże, wciąż nie radzę sobie z kontrastem między lądem, a bardzo jasnym niebem, prześwietlonym przez australijskie słońce. Dlatego wrzucam tylko dwa pejzaże.
Fragment tęczy nad Phillip Island. Wiem, że mogłabym znaleźć sobie mniej kiczowaty temat niż tęcza. Ale teraz taka pogoda w Victorii, że tęcze ciągle uporczywie pchają się pod obiektyw :)
I jeszcze sfotografowany fotograf na wyspie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz