Góra Donna Buang, która miała być wspaniałym miejscem widokowym, dziś okazała się szczytem zanurzonym w gęstej, wilgotnej mgle...
A oto fragmenty mokrego i zimnego lasu eukaliptusowego, brrrr!....
Pisałam już o fern trees - wielkich, drzewiastych paprociach, niczym palmy, które przywodzą mi na myśl gigantyczne lasy ery paleozoicznej :) Choć pośród potężnych eukaliptusów wcale nie wydają się aż takie wielkie. To typowy las Victorii.
Poznajecie tego pana?:) Wklejam go specjalnie z dedykacją dla Joanny M., by miała świadomość, że twórczość Jej przodka jest znana na całym świecie :)
A Stańczyk Matejki przede wszystkim powinien być znany w polskiej knajpie, nad którą dumnie góruje. Takie miejsce tylko w górskim miasteczku Warburton.
Krajobrazy Victorii to przede wszystkim górzyste, zielone pastwiska. Najbardziej malarskie są stadka pasących się koni, które troskliwi australijczycy okrywają kolorowymi kocami, by zwięrzęta nie zmarzły w tę bardzo niezimową zimę.
Choć dziś zima była stanowczo zbyt zimowa (na Mount Donna Buang widziałam nawet odrobinę śniegu!), a dzień zbyt mało słoneczny, jak na Australię. Tylko przed zachodem na chwilę wychyliło się słońce i pięknie ozłociło pewien eukaliptus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz